Z okładki:
Dwadzieścia lat po tym, jak Księstwo Kuźni Zachodu upadło pod naporem sił Korporacji, zdradzone i opuszczone w decydującej chwili przez sojuszników, jego dawne tereny wciąż pozostają ponurym pasem ziemi niczyjej. Ludzi pamiętających czasy wojny pozostało niewielu – ci, którzy jakimś cudem przetrwali rzeź, padali ofiarą grasujących w lasach ogromnych żlebodźwiedzi, rozprzestrzeniającej się nieuleczalnej zarazy, ale też zwyczajnego głodu. W końcu przesiąknięte krwią poległych ruiny państwa stały się domem głównie dla przybywających z daleka poszukiwaczy patroszących okolicę kawałek po kawałku w pogoni za żywmetalem, rzadkim i cennym kruszcem o wyjątkowych właściwościach, którego nawet wątła obietnica wystarcza, by przyprawić o pozbawiający zdrowego rozsądku obłęd wszystkich podążających za wizją szybkiego wzbogacenia.
Do takiego miejsca przybywa młody Holender Bram Huygens. Bez towarzyszy, bez karawany, bez bagaży i bez jakiegokolwiek sprzętu do wydobywania. Nie chce mówić o tym, kto i po co przysłał go do osady żyjącej z poszukiwaczy cennego kruszcu, ale nikogo to nie dziwi – tutejsi nie są zbyt otwarci. Miniona wojna, która nie wzięła się znikąd, jest pokłosiem chaosu zrodzonego po apokalipsie. Bramowi powierzono misję, od której zależy przyszłość dawnego księstwa i jego mieszkańców. Wkrótce Bram przekona się, że w Kaźni każdy ma swoje sekrety, a niektóre z nich są śmiertelnie groźne. Zwłaszcza jeśli za przeciwnika ma się lokalnego szeryfa…
Tymczasem w głębi lasów budzi się nowa siła – potężna, obłąkana, żądna ludzkiego mięsa i zemsty.
"Królowa głodu" to niepokojące, a zarazem brawurowe połączenie postapokalipsy, horroru, science fiction, westernu i fantasy. Prawdziwy kalejdoskop gatunków. Chmielarz, jakiego nie znacie!
RECENZJA
W lutym tego roku miałam przyjemność poprowadzić spotkanie autorskie z Wojciechem Chmielarzem. Podczas spotkania rozmawialiśmy również o "Królowej Głodu". Przygotowując się do tej rozmowy znalazłam opinię, że ta książka "to rozbudowane szkolne opowiadanie z bardzo szybkim zakończeniem"... Gdy wspomniałam o tym autorowi, był bardzo zaskoczony. Zaryzykuję stwierdzenie, że chyba nawet nieco się zdenerwował słysząc tę opinię. Zapytał mnie wtedy, co o niej sądzę? Wtedy dopiero przeczytałam ok. 40 stron, więc nie mogłam się wypowiedzieć. Ale teraz już mogę.
No cóż... Jak dla mnie Chmielarz najlepszy jest w kryminałach. "Królowa Głodu" w ogóle mi nie podeszła. Momentami wydawała mi się zwykłą, niedopracowaną opowieścią. Wiem, że była napisana 10 lat wcześniej, ale uważam, że autor mógł ją co nieco poprawić, "podrasować".
Owszem były ciekawe postacie, fabuła momentami w sumie też. Autor zaserwował nam mroczną przygodę, która trochę była dziwna, trochę mroziła krew w żyłach. Jednak czegoś mi w niej brakowało, coś się nie kleiło. Może to przez ten miszmasz gatunkowy? I trochę bym ją skróciła.
Tytułowa Królowa Głodu pojawia się dopiero pod sam koniec powieści i nie robi specjalnego wrażenia. Złośliwa, zgryźliwa, zniszczona przez życie i ludzi.
Zakończenie powieści odbywa się szybko i lekko zaskakuje. Mnie trochę rozczarowało.
Mimo iż mi nie za bardzo przypadła do gustu, to polecam Wam ją przeczytać. Być może Wam bardziej się spodoba.
Ja zostanę przy kryminałach Wojciecha Chmielarza.
Jeśli macie ochotę posłuchać o czym rozmawialiśmy podczas spotkania autorskiego, zajrzyjcie TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz